08/02/2014

Just like in Frozen.

She must be freezing out there!

My thought every single time i see a girl in a way too little or even no layers standing outside. In the snow. I always wonder if there are some kind of tricks involved? Maybe their snow is less cold than mine? The most annoying thing is that most out those outfits look amazing. Much better than mine do. Not that it is hard to look better than me when i look like a snowmen in two jackets, sweater and skiing gloves.



Every now and then my jealousy of their cold proof skin reach the dangerous level and makes me do
something stupid. Like wearing a summer dress during the storm. I regret my choice all day long when i wonder if they will laugh when i say at least i looked cute in the hospital.  I don't think they would.

Today i was smarter. Thanks to the few attempts in the past i could acknowledge my complete lack of tolerance to the cold. When the day has come I was ready. Not minding the wind. Not minding the rain. I put on my favorite, white , lace, summer dress. I added warm thighs. I added the sweater, and i tied it all together with cute, pink belt just as you tie a bow on a Christmas present. I must admit I was very proud of myself. I must admit I wasn't very cold. I must admit i wore a winter coat outside.  Shh, don't tell anyone.


Przecież ona musi tam umierać z zimna!
 - pierwsza myśl która przychodzi mi do głowy za każdym razem gdy widzę dziewczyny bez odpowiednich ubrań wierzchnich stojące na dworze. W śniegu. Zawsze się zastanawiam czy są jakieś sztuczki pomagające opanować tę sztukę o których ja nie mam pojęcia? Może ich śnieg jest mniej zimny od tego o, tutaj? Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że zazwyczaj wyglądają one wspaniale. O wiele lepiej niż ja. Nie żeby trudno było wyglądać lepiej ode mnie, gdy ja wyglądam jak bałwan w dwóch kurtkach, swetrze i narciarskich rękawicach.



Od czasu do czasy moja zazdrość ich mrozoodpornej skóry osiąga niebezpiecznie wysoki poziom i sprawia, że robię coś nadzwyczajnie głupiego. Jak ubranie letniej sukienki podczas sztormu. Żałuje swojego wyboru przez calutki dzień zastanawiając się czy w szpitalu będą się śmiać jak stwierdzę, że przynajmniej ładnie wyglądam. Nie wydaje mi się, żeby było im do śmiechu.

Dzisiaj jednak byłam mądrzejsza. Dzięki kilku próbą w przeszłości mogłam się przekonać o moim kompletnym braku tolerancji dla zimna. Gdy nadszedł ten dzień byłam gotowa. Nie przejmując się wiatrem. Nie przejmując się deszczem. Ubrałam moją ulubioną, białą, letnią, koronkową sukienkę. Dodałam ciepłe rajstopy, sweter, a wszystko przewiązałam słodkim, różowym paskiem tak jak się wiąże kokardkę na świątecznym prezencie. Muszę przyznać, że byłam z siebie bardzo dumna. Muszę przyznać, że nie było mi nawet aż tak zimno. Muszę przyznać, że miałam na sobie zimową kurtkę. Shh, nie mówcie nikomu!


6 comments:

  1. Hello lovely, just came across your blog and it's awesome! :)

    I'm your newest follower and love this post - gorgeous dress!

    http://electricsunrise.blogspot.co.uk/

    xoxoxoxox

    ReplyDelete
    Replies
    1. Thank you! i couldn't help but follow your blog too x

      Delete
  2. Haha I love your humor! :P you have a really sweet blog!

    ReplyDelete

Thank you for you support it means so much to me! x

If you have any questions feel free to ask them on Twitter . Follow me on Facebook to never, ever, ever miss a thing (you don't want to miss a thing, do you?)